piątek, 23 sierpnia 2013

Nowozelandzki styl jazdy

Tak jak juz zapowiedzialam w ostatnim wpisie dzisiaj będzie o ruchu drogowym w NZ. Pewnie niektórzy z was sie zastanawiają dlaczego akurat o tym chce pisać, czy nie ma lepszych tematów? Przecież na całym świecie znaki drogowe, a przede wszystkim ich większość wyglada tak samo. Zasady ruchu drogowego sa tez wszędzie mniej wiecej takie same. Chociaż z doświadczenia polecam wszystkim, którzy wybierają sie do obcego kraju i maja zamiar wsiąść za kółko, wcześniej coś na ten temat przeczytać. Pomocne w tym zakresie sa rownież przewodniki, które najczesciej zawieraja najważniejsze informacje na ten temat. 
No właśnie a co możemy sie dowiedzieć na temat ruchu drogowego w NZ? Teraz otwieram swój przewodnik i cytuje - tzn. tłumaczę bo przewodnik mam w języku niemieckim: "w NZ panuje ruch lewostronny, ale mimo wszystko na nieoznakowanych skrzyżowaniach obowiązuje reguła prawej ręki. Znaki drogowe odpowiadają tym międzynarodowym. Pasy zapisany z przodu i z tylu itd." A więc według książki latwizna... Poza tym piszą o tym, ze jest dużo radarow i ze dopuszczalna granica promili alkoholu we krwi wynosi 0,8. A więc piwko można sobie strzelić i jechać, a co najzabawniejsze to słyszałam od ludzi, ze bardzo dużo ludzi wsiada tutaj za kółko pomimo ze sobie wypili, no bo przecież wolno, a nawet czasami sie zdaza, ze sobie piją za kierownica!! Bo dopóki nie przekroczą danej granicy to jest prawdopodobnie ok. Ja nie wiem nie próbowałam i próbować nie zamierzam!

Następna rzeczą, która chciałabym sie z wami podzielić, sa tutejsze ronda. Przed każdym rondem mamy jaki znak? Ustąp pierwszeństwa! A co robi większość tutejszych kierowców? Zatrzymuje sie przed rondem, czyli tak jak by widział znak stopu. Oczywiscie jeżeli znajduje sie jakiś pojazd na rondzie to trzeba sie zatrzymać, zeby mu ustąpić pierwszeństwa - sprawa nie podlega dyskusji, ale jeżeli rondo jest puste to jedziemy a nie stoimy! Wiecie jakie tu sie czasami robią korki przed rondem?? A rondo jako skrzyżowanie z wyspa na środku pwinno ruch uplynnic, ułatwić. Tak samo co uważam za irytujące, to sygnalizownie zjazdu z ronda... Otóż pojazd wjeżdżający na rondo, który chce jechać prosto, nie używa wogole kierunkowskazu. Ten ktory skręca w prawo ( czyli musi przejechać całe rondo, pamiętajmy ze ruch tutaj jest lewostronny, a więc na rondzie patrzymy sie w prawo) włącza kierunkowskaz w prawo. A więc ty jako kierowca samochodu, ktory chce sie włączyć w ruch musisz jakoś wiedzieć skąd jedzie ten inny samochód, tzn. o które prawo mu teraz chodzi. Rzadko kiedy widać kierowcę, ktory poprostu zjezdzajac z ronda, sygnalizuje to włączając lewy kierunkowskaz przed swoim zjazdem. Wtedy zawsze sobie myśle on jest pewnie z Europy :)

Kolejny punkt to autostrady. Dopuszczalna prędkość na autostradzie 100 km/h. To jeszcze można przeżyć, chociaż nie ukrywam, ze uwielbialam znak na niemieckiej autostradzie, który znosi wszelkie zakazy i można śmigac ile sie chce. I wcale nie jestem piratem drogowym, ale w tym momencie poprostu sobie jedziesz i nie patrzysz co chwile na tachometr, zeby tylko nie dostać mandatu ;) a najgorszy jest porządek, a raczej nie porządek na pasach! Bo każdy wali pasem jaki mu sie podoba. Nie ma ze ten prawy to najszybszy, dla pojazdów wyprzedzajacych. Prawym smigaja nawet ciężarowy. No ale co sie dziwić, jak niekiedy sa naprawdę szybsze od osobowek. Gościu ktory chce zjechać z autostrady, a ma do tego jeszcze pózniej pas zjazdowy, zwalnia na autostradzie nawet do 50 - 60 km/h! A podczas największego ruchu średnia prędkość na autostradzie wynosi 30-40 km/h, korkuje sie strasznie! Ale to nie tylko dlatego, ze samochodów jest tak dużo, ale dlatego tez, ze ludziemjezdza jak sieroty i dolega często na pamięć. Tzn jak taki kierowca wie, ze pasy bedą sie za jakiś czas rozdzielać to on juz będzie od poczatku jechać tym pasem na którym pózniej ma zostać.... Co do autostrad to trzeba jeszcze zaznaczyć, ze sa one i to nawet dobrze rozbudowane, ale w sumie tyko w obrębie Auckland. A więc wypad za miasto oznacza korzystanie z dróg szybkiego ruchu, zazwyczaj jednopasmowych. 

Sprawa parkowania i parkingów wyglada następująco. Zazwyczaj gdzie sie nie pojedzie znajdzie sie jakieś miejsce do parkowania. Parkingi płatne sa zazwyczaj w centrum miasta i w dzielnicach, które sa ruchliwe ze względu na sklepy czy tez restauracje. Chociaż muszę powiedziec, ze i tam sie znajdzie coś darmowego. Parkingi sa najczęściej na ulicy, co przy głównych drogach jest bardzo denerwujace, bo to zabiera dwa pasy ruchu!! Zakaz parkowania jest tylko w godzinach szczytu, a więc poza tymi godzinami zamiast czterech pasów, mamy tylko dwa...
Parkingi przed centrum handlowym albo jakimiś supermarketami sa w przeciwieństwie do parkingów w Szwajcarii darmowe i jak dla mnie to zbyt dużo sie na nich dzieje. Bo tak jak na drodze nikomu sie nie spieszy, wszyscy jeżdżą jak chcą, tak na parkingach jak by nagle we wszystkie żołwie drogowe coś wstąpiło i dają czadu. Do tego potrafia byc nie uprzejmii, czego mogłam sie juz pare razy przekonać. Pewnego razu szlam parkingiem, ktory był prawie pusty. Auta stały najbliżej sklepu, a w tej części gdzie ja sie znajdowalam był pusty plac. No i sobie idę w swoją stronę i widzę, ze jedzie samochód, ale sobie pomyślałam, no przecież może mnie ominąć, przecież ma tyle miejsca! A gdzie tam... Babka zaczęła na mnie trafić, wymachwiac rękoma... Szkoda gadać, a z tylu w foteliku siedziało dziecko....

Na zakończenie powiem jeszcze, ze kiwusy zdają sobie sprawę z tego, ze ten ruch jakoś tutaj nie funkcjonuje najlepiej, ale uwaga i to jest najlepsze: cała winę zganiaja na Azjatów :) twierdza, ze to oni nie potrafią jeździć. Nawet dogryzaja im mówiąc, ze najniebezpieczniejsze miejsce w Auckland, to parking pod azjatyckim supermarketem hahaha. Ja powiem tylko tyle, ze po części sie z tym zgadzam, bo niestety Azjaci jeżdżą dziwnie, ale moim zdaniem kiwusy wcale nie sa lepsi i powinni sie wkoncu wziasc za siebie ;)

3 komentarze:

  1. no, jak dla mnie to zawile - dobrze ze nie jezdze samochodem

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu- już niedługo będziesz prowadziła inny pojazd czterokołowy..może będzie to przyjemniejsze :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha no nie jestem tego taka pewna - Aniu właśnie nasunelas mi pomysł co do następnego postu, będzie o ruchu pieszych! Całe szczęście na te inne pojazdy czterokolowe nie trzeba robić prawo jazdy hahaha

      Usuń