środa, 29 maja 2013

Dostalam wize :D

Wkoncu po zalogowaniu sie na swoje konto w immigration czekala na mnie mila wiadomosc, a mianowicie, ze przyznali mi Work Visa :D ale sie ciesze! Juz pomalu zaczynalismy sie stresowac... Wize dostalam na 22 miesiace, bo przez tyle czasu jest wazny moj paszport, a co potem - nie wiem o tym bedziemy myslec pozniej. Narazie jest wazne, ze moge tu zostac i pracowac. Jeszcze tylko musismy sie dowiedziec jak to konkretnie jest z ubezpieczeniem zdrowotnym, bo prawdopodobnie do panstwowej kasy chorych nalezy sie jak sie ma wize na dwa lata... Jak zwykle cos! Ale pomalu, glowa do gory, wszystko bedzie dobrze - no co trzeba sie tez samemu pocieszyc ;) a jak narazie mam jeszcze ubezpieczenie prywatne z niemiec.

Moja wiza bazuje na wizie Dominika, tzn, tak jak wczesniej pisalam, zlozylismy wniosek o wize partnerska dla mnie. Troche dokumentow trzeba bylo do tego uzbierac, ale z pomoca moich rodzicow i siostrzyczki (tlumaczenie na jezyk angielski oraz wysylka) wszystko poszlo bez problemow - dziekuje :*. Poza tym musialam isc tutaj do lekarza. Wizyta kosztowala $280, ale chyba jeszcze nigdy nie bylam tak dokladnie zbadana. Zrobili mi test krwi, moczu, zadawali mnostwo pytan i zrobili rentgen pluc. Przy okazji dowiedzialam sie ile teraz waze, ale oczywiscie sie nie przyznam, no i ze moje okulary sa dobre - cale szczescie przed wyjazdem do Auckland wymienilam szkla ;) Wogole to musze sie poskarzyc, bo pani doktor tak mi pobrala krew, ze mnie bolalo cale ramie, a przez nastepny tydzien mialam ogromnego siniaka, normalnie na pol reki! Jak poszlismy do urzedu migracyjnego to nawet Dominik sie smial, zebym ubrala sweter na siebie, bo jeszcze by pomysleli, ze on mnie bije haha.

Co do pogody to musze powiedziec, ze wczoraj nas zastal taki typowy dzien zimowy... brrr ale bylo zimno. Prawie przez caly dzien padalo, raz nawet grad. Oczywiscie nie bylo slonca, co doprowadzilo do tego, ze w domu bylo strasznie zimno! A na dodatek dziewczyna, ktora ma psa i zostawia go na caly dzien w domu, zostawia tez drzwi otwarte na ogrod, zeby pies w ciagu dnia mogl sobie wyjsc i zalatwic swoj interes. Problem jest tylko w tym, ze ten pies i tak sra i sika w domu!! A wiec nie dosc, ze bylo zimno jak w lodowce to jeszcze nasrane :/ ale jestem zla. Juz naprawde nie moge sie doczekac przeprowadzki! I ja nie jestem zla na psa, bo to, ze on sie tak zachowuje to jest wina wlascicielki, ale ona w tym swojej winy nie widzi, tylko glupio sie smieje, psa wyzywa, ze jest glupi i go leje... Normalnie masakra, po tych trzech miesiacach zmieniam zdanie co da azjatow. Zawsze myslalam, ze to tacy spokojni ludzie, niestety ale to tylko mylace pozory. Wiecie, ze ona ma psa, z ktorym wychodzi na spacer moze co drugi tydzien? A no i jeszcze jedno ten spacer nie wyglada jak taki normalny spacer, ona bierze psa do sklepu, a ostatnio wziela go wieczorem do ... BARU!! A ze mi psa szkoda to ja z nim wychodze jak mam czas, ostatnio tak sie cieszyla, jak wzielam smycz do reki, ze az piszczala... Creamy (tak sie wabi piesek - sunia) nas napewno polubila, bo czesto spedza z nami czas, a zwlaszcza ze mna jak siedze w domu. Ja zreszta tez sie do niej przyzwyczailam ;) pewnie bedzie mi jej brakowac - nawet takiego obesralka hihi.

No na mnie pomalu czas. Dzisiaj znowu swieci slonko, a wiec ide sie przejsc. W domu tez juz jest przyjemniej :)

6 komentarzy:

  1. Gratulacje siostrzyczka;-) ;-) pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszymy sie,ze tak dobrze sie uklada,no i w koncu schowam te reczniki do szafy,bo do tej pory czekaly na Was,buziole

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, ze z wiza sie udalo. Teraz bedzie juz z gorki hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu mika napewno by sie nia zaopiekowala,przyslij creamy do nas,pa,pa

    OdpowiedzUsuń
  5. opijemy wizę na weekend (no to co?? wesela nie będzie??) :):):)

    OdpowiedzUsuń