środa, 22 maja 2013

W oczekiwaniu na zime...

No i pomalu zbliza sie zima... brrr ale coz wiadomo bylo, ze to kiedys nastapi ;) Jak narazie pogoda jest ok, a nawet dobra jezeli mam to porownac z listopadem w Europie. Pewnie niektorzy sie zastanawiaja dlaczego akurat listopad? - No bo tutaj kalendarzowa zima zaczyna sie w czerwcu, a ze mamy jeszcze maj, no to po "europejsku" bedzie listopad, chyba rozumiecie moj kierunek myslenia? ;) Wracajac do tutejszej pogody, to temperatura utrzymuje sie pomiedzy 15 - 19°C, a w ostatni weekend mielismy nawet 21°C - w sloneczku bylo prawie jak latem. Noca temperatura spada tak do 10°C, co czesto prowadzi do tego, ze rano w mieszkaniu jest dosyc zimno. Jezeli na drugi dzien swieci slonce to w sumie w domu znowu sie nagrzeje, ale jezeli jest pochmurnie to moze byc calkiem niezle zimno i nieprzyjemnie! Na szczescie w lazience mamy takie lampy grzejace, ktore w miare szybko nagrzeja pomieszczenie. Najgorzej bylo u nas w pokoju - normalnie zimniej niz na dworzu, wiec po paru dniach zimna wybralismy sie do sklepu i kuplismy sobie grzejnik, oczywiscie elektryczny. I teraz juz jest przyjemnie, w sumie duzo i czesto go nie uzywamy, ale jak trzeba to trzeba. Przy wielkosci naszego pokoju wystarczy tak 10 minut grzania i juz jest cieplutko.

Tak poza tym, to jak na jesien, jest tutaj bardzo zielono. Drzewa przewaznie nie gubia lisci, a przynajmniej te tutejsze. Bo takich drzew, ktore gubia liscie, jest niewiele, i przewaznie sa sprowadzone. Teraz do tego przy czestszych deszczach ta zielen zrobila sie taka intensywna, piekna. Oczywiscie kolorowa jesien ma swoje uroki, ale uwiezcie mi, to tutaj tez jest urocze!

Jesien jak to jesien, deszczowa jest. Coraz czesciej pada, i to tak pozadnie, ze nawet raz nie poszlam na kurs, a dwa razy jechalam autobusem juz z przed domu, bo inaczej bym cala przemokla. A interes to nie tani, bo za 4 minuty jazdy (na drugim przystanku wysiadalam) musialam zaplacic $ 1,9. A do tego te autobusy wcale nie sa punktualne, za kazdym razem sie spozniaja nawet po 15 minut.I tak wlasnie spoznilam sie w piatek na angielski na ostatnie zajecia :/ ale nic certyfikat dostalam :) smiesznie bylo, cztery tygodnie tak szybko minely. Teraz musze sie zabrac wkoncu za nauke! No ale grzecznie sie staram. Tzn ogladamy filmy po angielsku, akurat fajnie sie zlozylo, bo niedaleko nas jest wypozyczalnia, gdzie w czwartki mozna wypozyczyc film za $1 na caly tydzien - oczywiscie nie nowosci - i tak wypozyczamy sobie po cztery filmy. Poza tym czytam gazety, ktore dostaje od mojej wspolokatorki. Takie kolorowe magazyny plotkarskie, a wiec teraz jestem poinformowana kto z kim i dlaczego - haha. A co, od czegos trzeba zaczac!

A ja teraz juz zakoncze moj dzisiejszy post i wybiore sie na zakupy :) Pozdrawiam Was wszystkich i dziekuje za mile komentarze :)

2 komentarze:

  1. no mysza szybka jestes,wieczorem mowilas,ze jeszcze nie napisalas dalszej czesci bloga,a tu rano jak wstalismy juz jest napisane,mysmy spali a Ty pracowalas he,he,he caluski

    OdpowiedzUsuń
  2. Ksienka, a u nas deszcz, zimno i paskudnie brrr...

    OdpowiedzUsuń