piątek, 19 kwietnia 2013

Wielkanocne jajka ;)

Jak juz wczesniej wspomnialam tegoroczne Swieta Wielkanocne spedzilismy inaczej niz zwykle. Przede wszystkim bez rodziny :( co jest oczywiscie najwiekszym minusem. Ale to wszystko nadrobilismy kolejna wycieczka poza Auckland i uwaga... zakupami! Otoz Wielkanoc tutaj wyglada troche inaczej niz to znam z domu. Przede wszystkim sklepy sa zamkniete tylko w piatek, a w reszte dni maja super przeceny :D i ja tutaj nie mam na mysli tylko ciuchy, lecz takze rzeczy do domu - po prostu wszystko jest w przecenie i to po 50% a czasami nawet i wiecej. I tak spedzilismy pol soboty na sklepach... Ale zrobilismy sporo udanych zakupow, a najbardziej ucieszyly nas rzeczy na biwak. I tak kupilismy grubsze kalimaty, ktore sie same pompuja, spiwory, lampe do auta i latarke, a wiec podstawowe wyposazenie na spanie w aucie juz mamy :D. Asiu a wy kiedy wyprobujecie namiot?

Ale moze zaczne od poczatku weekendu. Cale szczescie biurowce sa w te dni pozamykane, takze Dominik mial cztery dni wolnego. I tak na piatek zaplanowalismy budowanie lozka do samochodu, a wiec w czwartek musielismy kupic material. No a ze w czwartek jakos wszyscy prace skonczyli wczesniej, byly straszne korki. A wiec w drodze powrotnej Dominik napisal mi, ze pojedzie po drodze do sklepu budowlanego. No i wrocil o 18:30..., na dodatek bez zakupow, bo on sobie pojechal najpierw te rzeczy poogladac... "Jutro z rana sie kupi" - powiedzial, a mi tylko szczena opadla :) przeciez jutro jest piatek i to jest jedyny dzien w ktorym sklepy sa zamnkiete o czym wszyscy dookola mowili, a Dominik oczywiscie o tym zapomnial. No wiec tym razem oboje ruszylismy z jezykiem na brodzie do sklepu. Cale szczescie nie mamy daleko, ale to nie zmienia faktu, ze na zakupy mielismy moze 20 minut, bo sklep zamykaja o 19... A najlepsze bylo to, ze Dominik ogladal sobie rzeczy w innym sklepie, a wiec nawet nie wiedzielismy co gdzie jest. I biegalismy po ogromnej hali, szukalismy roznych desek, srubek, kleju, katownikow itd. Normalnie urwanie glowy, ale z tym moim facetem juz tak jest - za malo stresu, nie ma sukcesu. Zakupy byly zrobione blyskawicznie, cale szczescie dostalismy wszystkie potrzebne czesci, a to czego nie zuzylismy moglismy pozniej oddac - fajnie.

W piatek po sniadaniu, na ktore mielismy faszerowane jajeczka (Aniu masz racje jajka tutaj sa takie same jak w Europie ;)), pojechalismy do Dominka znajomego, ktory udostepnil nam swoj garaz z narzedziami. Na pierwsze 3 godziny zostawilam chlopakow samych, wzielam ksiazke i poszlam na plaze - a co :). Po poludniu jednak troche pomoglam Dominikowi, a przede wszystkim musialam go przypilnowac, zeby nie robil za dlugich przerw na gadanie haha. O 20 lozko bylo gotowe, oczywiscie radosc na maksa!! Wszystko wyszlo super - musze pochwalic troche tego majsterkowicza moze za niedlugo namowie go, zeby cos jeszcze wybudowal ;) moze ktos ma jakies pomysly na cos fajnego? Czekam na podpowiedzi, moze cos z tego wyjdzie.

W sobote z rana byla akcja SALE, a po poludniu ruszylismy w droge na polwysep Coromandel. Pierwsza noc spedzilismy w miescie Coromandel na polu namiotowym. Polozenie tego pola bylo super, bo nad woda. Byl piekny zachod slonca :D. Nastepnego dnia troche sie poszwedalismy po tej wioseczce i pojechalismy dalej na polnoc. Krajobrazy - przepiekne. Po poludniu wyladowalismy z drugiej strony polwyspu, gdzie poszlismy na Hot Water Beach. Super, piaszczysta i dluga plaza, ktora swoja nazwe zawdziecza goracym podziemnym zrodlom, ktore wyplywaja na powierzchnie. Trzeba tylko zobaczyc, kiedy jest najnizszy stan wody, bo tylko w tym czasie jest dojscie do tych zrodelek. Wczasie przyplywu miejsce jest zalane woda. I tak mozna sobie wykopac wlasny basenik - spa na plazy, tylko trzeba tez uwazac, bo woda moze byc naprawde goraca!! Miejsce jest bardzo popularne co oznacza ze jest tam bardzo DUZO ludzi, takze jezeli ktos mysli o relaksie, ciszy i sluchaniu morskich fal - to raczej nie tam. W tym najlepszym momencie jest pelno i glosno jak na bazarze. Co do kopania baseniku, pozostawilismy ta robote innym, a my sie poprostu grzecznie dosiedlismy :).

Kolejnym naszym celem byl Cathedral Cove. Do naturalnej groty w skale mozna dostac sie tylko na pieszo - ok 30 minut spaceru - albo lodka. My wybralismy sie tym razem na pieszo. Po drodze jest jeszcze kilka innych plaz i miejsc, gdzie mozna nurkowac. Okolica jest piekna, idzie sie troche lasem, troche laka. Po dotarciu na miejsce, bylismy zachwyceni :) Spedzilismy troche czasu na plazy, a po poludniu ruszylismy do Auckland. Nie chcielismy zbyt dlugo czekac z powrotem, bo obawialismy sie korkow... No i oczywiscie korki na autostradzie byly, ale my sie wycfanilismy i pojechalismy inna trasa :P

5 komentarzy:

  1. a mazurek wielkanocny tez byl?Dominik mam "pomysla"co mozesz zrobic jeszcze...moze lodeczke pozdrowionka i buziole

    OdpowiedzUsuń
  2. za mało stresu- nie ma sukcesu :):) dobre:):) i tak jak u nas :)
    zazdroszczę tych SALE-ów
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć Kasiu,
    świetny pomysł z tym blogiem.
    cieszę się,że wszystko się tak fajnie układa:)Mam nadzieję,że z wizą też się uda.
    Zazdroszczę Wam troszkę tej pogody bo w Ffm jak na razie na lato się nie zanosi.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My za niedlugo bedziemy miec zime... Ale jak narazie tutejsza jesien przypomina mi raczej nasza wiosne ;) pozdrawiam!!

      Usuń
  4. Mazurka niestety nie bylo, ale byl kawalek sernika i jablecznika z niemieckiej piekarni :) Sale gora!! ;)

    OdpowiedzUsuń