środa, 3 kwietnia 2013

Praca, samochod, przeprowadzka

Witam po dluzszej swiatecznej przerwie :) mam nadzieje, ze wszyscy spedzili te dni w milej atmosferze i z usmiechem na twarzy rozpoczynaja nowy tydzien, ktory ma tylko cztery dni pracy :). Nasza Wielkanoc w tym roku byla zupelnie inna niz zwykle, ale o tym opowiem w nastepnym poscie.

Dzisiaj chcialbym jeszcze troche napisac o moich pierwszych dwoch tygodniach, bo w tym czasie dosyc duzo sie zmienilo. Po pierwsze Domink dostal prace :D i to jest chyba najlepsza wiadomosc. Po paru rozmowach kwalifikacyjnych dostal super oferte, z ktorej jest zadowolony. Podoba mu sie stanowisko, ktore objal no i tez wyplata (chyba tyle moge powiedziec ;)). To, ze Dominik ma prace jest tez wazne przy wystapieniu z wnioskiem o wize, a wiec jestesmy juz jeden krok do przodu. Na dzien dzisiejszy moge powiedziec, ze Dominik jest w dalszym ciagu z pracy zadowolony i nawet wstaje o 5:30, zeby najpozniej o 6:15 wyjsc z domu. A kto go zna, ten wie, ze wczesne wstawanie nigdy nie bylo jego mocna strona. No ale teraz musi. Tzn zmusza go do tego tutejszy ruch na drogach. Jezeli wyjedzie o tej porze to jest w ciagu 20-30 minut w pracy, a jezeli wyjedzie np. o 7:00 tak jak to zrobil w pierwszy dzien, potrzebuje juz 1,5 godziny!! Korki sa straszne i to dzien w dzien... Jeden gosciu robi nawet na tym interes, stoi na pasie awaryjnym przy wjezdzie na autostrade i sprzedaje kawe... A ja sobie tak pomyslalam, ze sie ustawie przy nim i bede sprzedawac kanapki :) Zawsze troche grosza wpadloby do kieszeni.

A wiec korzystajac z okazji podpisania umowy, pojechalismy razem do miasta i spedzilismy tam popoludnie. Auckland City - hmmm co tu duzo mowic, zbyt duze to centrum nie jest. Bylam tam do tej pory dwa razy i jakos wiecej mnie tam nie ciagnie :P. A wiec wszystkich tych co mowia, ze Zürich to wiocha, zapraszam do Auckland. Zürich jest przynajmniej uroczy (mam na mysli starowke), a tutaj to centrum... no niestety, ale wogole mi sie nie podoba. Cale szczescie znalazlam inne super miejsca w tym miescie, ktore to wszystko nadrabiaja :D. A wiec laski na shopping nie idziemy do CBD tylko Newmarket, Parnell, Silvia Park no i oczywiscie Dress-Smart (Outlet Shopping). Stephie jak przyjedziecie to napewno nie bedziemy sie nudzic ;) - tak na marginesie to mam nadzieje, ze z tlumaczeniem dajecie sobie rade? Co do zycia nocnego narazie nic nie moge powiedziec, bo na zadnej imprezie jeszcze nie bylismy.

Z powodu podpisania umowy, bo jakos do pracy trzeba dojechac, no i checi podrozowania kupilismy auto. Po wyczerpujacych poszukiwaniach znalezlismy cos fajnego ;) mazda mpv. W sumie troche duze auto (van) na poczatku myslalam, ze za duze, ale po malej przebudowie, okazalo sie super zakupem. Bo teraz mozemy w nim nawet spac :) Dominik wbudowal lozko, ktore mozna calkiem wyciagnac jak nie jest potrzebne, albo zlozyc w pol i uzywac tylnych dwoch siedzen. A jak jest rozlozone to pod spodem mieszcza sie bagaze :D. Co do kupna auta, to wcale nie bylo takie proste. Zreszta tak jak wszedzie trzeba i tutaj uwazac na oszustow. Duzo samochodow jest sprowadzonych z Japonii. Oczywiscie wiekszosc niby nie bite, ale wszystkie dziwnie w roznych miejscach lakierowane... A wiec spedzilismy chyba ze trzy albo cztery dni na placach (nawet sie spalilam na twarzy) no i oczywiscie w internecie na poszukiwaniach. I w dzien naszej przeprowadzki, a wiec 7.03. mielismy juz czym przewiesc rzeczy. I tego dnia pierwszy raz siadlam za kolko :D najgorsze bylo pierwsze rondo, gdzie trzeba sie patrzec na prawo... Ale dalam rade i teraz juz smigam jak rakieta - haha.

Kolejna wieksza zmiana przed rozpoczeciem pracy byla przeprowadzka. Ze wzgledu w sumie na brak miejsca w tamtym domu, i troche na dziwnego lokatora, poszukalismy czegos innego. Niestety polozenie tego nowego domu jest nie optymalne ze wzgledu na miejsce pracy Dominika, bo mieszkamy na polnocy a on pracuje na poludniu... Ale umowe wynajmu podpisal zanim dostal propozycje pracy, i teraz musimy, w sumie on, trzy miesiace sie przemeczyc. Ten pokoj jest wiekszy od poprzedniego. Mamy duza szafe, do ktorej zmiescily sie nasze rzeczy (wczesniej moje byly w walizkach), olbrzymia lazienke, ktora dzielimy tylko z jedna osoba, a wiec kosmetyki i pranie mozemy trzymac tam. Dom jest ogolnie duzy, pietrowy - na pietrze sa pokoje, lazienki, balkon, a na dole salon, jadalnia, kuchnia no i ogrodek. Brakuje tylko porzadnego grila ;) a wlasnie Robert miales okazje odpalic juz ta swoja maszyne na balkonie? Poza tym chalupa jest nowa i porzadnie wyposazona tylko ze... strasznie brudna!! Po pierwszej nocy, jak sie wszystkiemu przyjrzalam, nie moglam w to uwierzyc... W kuchni tluszcz klei sie wszedzie, a o lazience nawet juz nie wspomne - koszmar... No i to jest napewno kolejny powod, zeby jak najszybciej znalesc cos nowego.

3 komentarze:

  1. no mala,szybko idzie Ci to pisanie,fajnie sie czyta,pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
  2. Kreativität:) czekam na ciag dalszy:):)

    OdpowiedzUsuń
  3. kurde mam spóźniony zapłon i dopiero dziś znalazłam wpis z 2 Aprila..
    fajnie się czyta...czekamy na c.d.
    czy jest jakaś opcja, żeby fotki były?
    kisss.kusss.cmoksss

    OdpowiedzUsuń