środa, 9 października 2013

Lake Rotorua




Pierwsza wycieczka weekendowa w tym sezonie zaliczona :) Ledwo co przyszla wiosna, a my juz w droge ;)

Tym razem wybralismy sie nad jezioro Rotorua, drugie co do wielkosci na tej czesci wyspy (ok. 80 km2) ktore znajduje sie na poludnie od Auckland w centralnej czesci Wyspy Polnocnej. Ale nie jest to tylko takie zwykle jezioro... Rotorua lezy w jednym z najbardziej geotermalnie aktywnych terenow na ziemi! To prowadzi nie tylko do tego, ze wokol miasta mozna znalesc gorace czy blotne zrodla, ale rowniez do tego, ze prawie w calym miescie czuc siarke... Zapach jest normlanie paskudny!! Jak zgnite jaja.

 http://www.nzine.co.nz/Links/images/rotorua2.jpg

To wlasnie glownie te gorace zrodla, ktore maja wysokosc zawartosc siarki, przyczynily sie do slawy tego terenu. Prawdopodobnie zrodla te lagodza objawy rematyzmu - mamo to kiedy wpadasz? Oczywiscie kapieli w takich zrodelkach zazywaja nie tylko ludzie chorzy. W miescie powstaly liczne SPA i Wellnes kurorty, bo chyba nie ma zbyt wiele przyjemniejszych rzeczy jak leniuchowanie w cieplutkiej wodzie :) Do tego mozna skorzystac z przeroznych masazy i maseczek blotnych :) Szkoda tylko ze my na nic z tych rzeczy sie nie zalapalismy...

 http://www.rydges.com/media/397251/redwoods%20thumb2.jpg

Nasza wyprawa miala troche inny charakter - taki bardziej rowerowy! Z Dominika kolegami z pracy. Otoz z jednej strony gorace zrodla i wulkany, z drugiej strony przepiekne krajobrazy, lasy! A w tych lasach super trasy rowerowe. Duzo jest takich na rowery gorskie, ale mozna tez jechac taka zwykla droga. Te trasy na rowery gorskie sa naprawde super. Mozna wybrac rozne stopnie trudnosci, a wiec kazdy znjdzie cos dla siebie, nawet ja ;) zrobilam dwie takie najlatwiejsze i pewnie gdyby nie moj brzuszek poszalalabym jeszcze wiecej. Najwiecej jednak poszalal moj Dominik... Dla niego sobota nie skonczyla sie dobrze :( niestety mial wypadek na rowerze i wyladowal na... twarzy. Cala prawa strona obita. Cale szczescie skonczylo sie tylko na paru siniakach, ale na poczatku nie wygladalo to dobrze. Mnie przy tym nie bylo, bo sobie odpoczywalam na trawie i w sumie czekalam na cala reszte. Mieli byc o 13, zebsmy poszli razem na obiad... A tu 14:30 a ich dalej nie ma. Oczywiscie ja nie mialam komorki, wiec nie mialam jak sie z nimi skontaktowac, nie wiedzialam co sie dzieje i co mam robic. Stwierdzilam, ze najlepiej zrobie jak pojde do domu i stamtad sprobuje sie do nich dodzwonic. Oczywiscie musialabym wrocic przez las, ale nie wiedzialam jak?! Dlatego tez chcialam isc do sklepu kupic sobie mape. Kiedy przed sklepem szukalam miejsca gdzie moge przypiac rower, uslyszalam, ze ktos mnie wola... Patrze, ale zadnej znajomej twarzy nie widze, tylko jacys obcy ludzie, wiec pomyslalam sobie, ze musza wolac kogos innego. Nagle podchodzi do mnie jakas babka i informuje mnie o calej sprawie i ze Dominik z rozbita twarza siedzi w aucie i czeka na karetke... Myslalam, ze sie przewroce!! wygladalo to tragicznie :(

No ale wszystko dobrze sie skonczylo. A i karetka udalo nam sie przejechac ;)

12 komentarzy:

  1. wy chcecie,zebysmy tu padli na serce,UWAZAJCIE UWAZAJCIE na siebie,Dominik chyba narazie rower odstawisz?buziole

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak rower narazie stoi w grazu, a Kasia robie za taksowke ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. O tak krajobrazy sa przepiekne, az zal bylo wyjezdzac tak szybko... Ale chlopaki planuja kolejny wypad jakos za miesiac i chyba znowu sie z nimi zabierzemy ;) tylko ze moj rower juz napewno zostanie w domu.

      Usuń
    2. no dzięki Wam to my też trochę świata "zwiedzimy" :):):)

      Usuń
  3. Pięknie tam u Was...
    Weekend z przygodami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze takich przygod nie bedzie za wiele... :)

      Usuń
  4. No "niezla" przygoda ... Pozdrawiamy!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowieść trzyma w napięciu... myślę że czas na następną, ale tym razem mniej katastroficzną :)

    OdpowiedzUsuń